Subiektywna definicja muzyki
Muzyka to ogólne pojęcie. Zawęźmy je do sformułowania: „muzyka – dla każdego coś osobistego”. Słyszymy, że niewidomi mają wyczulone inne zmysły. Brak wzroku, więc inne zmysły się wyczulają? Nie. To NASZE mózgi albo są przyzwyczajone do braku jednego zmysłu albo muszą się przyzwyczaić do sytuacji, gdy tracimy wzrok.
Dlaczego NASZE?
Jestem niewidomym muzykiem. Może nie bardzo profesjonalnym, ale mam na swoim koncie paręnaście kompozycji, tekstów, aranżacji. Gram na fortepianie, organach, trochę flecie, akordeonie i gitarze. Tak jak pisałem wyżej: dla każdego człowieka muzyka jest czym innym.
Czym jest dla mnie jako niewidomego?
To coś dzięki czemu uspokajam się. Co daje mi możliwość tworzenia i odtwarzania. Bardzo pobudza wyobraźnię. Są przypadki, w których z danym utworem muzycznym kojarzy mi się jakiś zapach lub konkretne sceny, które miały miejsce gdy po raz pierwszy go usłyszałem. Mam wielu twórców, na których dorobku się wzoruję, którzy są dla mnie źródłem inspiracji. Znajomi twierdzą, że mam swój styl grania.
Czy niewidomy może tworzyć i odtwarzać muzykę?
Kiedyś chodziłem na samotne spacery do lasu. Podczas nich formowały się nuty, melodie, fragmenty, całe partie, nieraz całe piosenki, które nie mogły doczekać się, aż przeleję je na instrument. Co miałem pod ręką? Dzięki rodzicom było w domu pianino. Starałem się przenieść to, co grało mi w głowie, duszy, na klawisze. To było dla mnie za mało. Słyszałem dźwięki perkusji, gitary basowej, prowadzącej, solowej, smyczków, trąbek i innych instrumentów, więc siadałem do innego instrumentu.
Prezent od rodziców
Nigdy nie zapomnę gdy pewnej Gwiazdki odebrałem prezenty, które miałem pod choinką. Rodzice widzieli, że czegoś mi brakuje. „Chyba o czymś zapomniałeś, coś na Ciebie jeszcze czeka” usłyszałem. Teleportowałem się do innego pokoju i znalazłem. Mama do dziś wzrusza się, jak przypomni sobie moją reakcję na długie pudło, które stało pod klawiaturą pianina.
Dostałem od rodziców keyboard, który był w pełni dostępny dla niewidomego. Wszystkie klawisze funkcyjne i przyciski można było dotknąć i siłą mięśni palców nacisnąć. Nic dotykowego, wyświetlacz jedynie pokazywał parametry, ale nie można było niczego na nim nacisnąć. Instrument ten miał możliwość nagrywania swoich partii.
Dla mnie od tego Bożego Narodzenia nie istniały sprawy tak przyziemne, jak sen, jedzenie, picie, toaleta…
Siedziałem i tworzyłem. Na początku to były bardzo proste utwory, w które wkładałem serce. Miały logiczny początek i koniec oraz trochę chaotyczny środek. Oczywiście później ten chaos zanikał i były bardziej profesjonalne instrumenty oraz lepsze utwory. Aranżacje znanych coverów robione dla różnych osób. Wszystko nagrywane od początku, pierwszego uderzenia bębna do końca, ostatniej partii fletu czy trąbki siłą moich palców.
Jak „dzieło” znalazło się poza instrumentem?
Po stworzeniu podłączałem instrument do komputera i przegrywałem dźwięki, które słyszałem jedynie na słuchawkach. Kiedyś to była płyta CD, potem dysk i pendrive. Sprzęt miał program, który odczytywał zawartość ekranu. Screen reader (tak ogólnie ten program nazywa się) z biegiem lat stał się dla niewidomych nieodzownym narzędziem, które umożliwiało kontakt ze światem, obsługę komputera i… tworzenie oraz edytowanie muzyki.
Występ w szkole
Wystąpiłem ze swoją własną, pierwszą kompozycją „Spacer Kota” w szkole podstawowej, w czwartej klasie na 40-lecie Ośrodka. Kiedy ją teraz gram, to myślę sobie: „Chopin i tak był lepszy”. Spotkało się to jednak (wg mojej wiedzy) z uznaniem słuchaczy.
Potem miałem wzór w szkole, który dawał mi mnóstwo energii, pomysłów i co najważniejsze możliwości rozwoju. Tym wzorem był całkowicie niewidomy kolega grający na fortepianie – Marek. To w dużej mierze dzięki niemu w pewnym momencie stałem się osobą, która na szkolnych imprezach, grała utwory, akompaniowała innym uczniom i tworzyła aranżacje.
Czy niewidomy jest w stanie odtwarzać i tworzyć muzykę?
Nie piszę o tym, aby chwalić się swoimi dokonaniami czy osiągnięciami. Uważam, że nie były one bardzo spektakularne, ale na ich wspomnienie kręci się łza w oku. Po prostu – niewidomy ma możliwość tworzenia i odtwarzania muzyki. Może przeżywać ją bardziej niż widzący.
Odkąd byłem w czwartej klasie minęło dużo czasu. Zmieniło się prawie wszystko. Pianino mam w domu, w którym obecnie mieszkam. Technika poszła tak do przodu, że ja za nią nie nadążam. Instrumenty, które tworzą dźwięki słyszane przez nas w radio, TV, są tak profesjonalne, że niedługo nie będą potrzebne żywe skrzypce, perkusja, trąbka czy gitara, żeby usłyszeć ich autentyczne brzmienie. Wszystko można teraz poprawić, wyczyścić, przerobić tak, żeby wyszła z tego muzyka, która podbije serca słuchaczy.
Niewidomy a muzyka
Dla niewidomego nie ma aż tyle możliwości. Dostępność poszczególnych narzędzi, które robią te wszystkie cuda jest dość ograniczona. Dźwięk jest przedstawiany na ekranach monitorów w formie graficznego tzw. widma. Niestety coś takiego nie do końca sprawia, że jestem w stanie zrobić dosłownie wszystko z muzyką, którą mam w głowie. Są możliwości wspomagające niewidomych w tworzeniu dźwięków, ale trzeba mieć mnóstwo czasu, aby się z nimi zapoznawać i mnóstwo pieniędzy, aby te możliwości mieć.
Uważam jednak, że jeśli ktoś naprawdę chce, ma wiedzę i dużo samozaparcia, to jest w stanie powoli dotrzeć do celu. Do tego, żeby usłyszeć te wszystkie dźwięki, które ma w głowie i przelać je w taką formę, aby usłyszeli je inni.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o muzyce, zapraszamy do świętowania z Centrum Nauki i Zmysłów WOMAI miesiąca muzyki. Szczegóły znajdziesz wybierając link poniżej.
https://womai.pl/miesiac-muzyki-06-2024/
Autor: Piotr Tarasewicz