Wystarczył moment, chwila, która na zawsze odmieniła jego życie!

W wyniku wypadku stał się osobą niewidomą.

Nie widzi kompletnie nic, nawet czerni, światło rozumie jako ciepło, rozmowa o kolorach jest dla niego czystą abstrakcją. Wypadek pozbawił go wzroku, ale pozostał mu jeszcze…

Paweł Król w wieku 2,5 roku przeżył chwilę grozy. Rozbita szyba w drzwiach jego pokoju stała się przyczyną mimowolnych zmian. Los chciał, że chłopczyk, siedząc na łóżku, został zraniony przez szkło, które przebiło jedno z jego oczu. Początkowo rana nie wydawała się poważna, według lekarzy powinna była się zagoić w ciągu kilku tygodni. Ta opinia była jak warta fortuny obietnica, którą los miał dotrzymać. Niestety okazało się, że najgorsze dopiero miało nadejść.

Wdała się infekcja, która przeszła przez nerw wzrokowy na drugie oko, w medycynie zjawisko to nazywane jest zapaleniem współczulnym.

Paweł stopniowo tracił wzrok, z każdym dniem widział coraz słabiej, nie mogąc nic zrobić. Jednak całkowita utrata nastąpiła w wieku czterech lat. Dzieci szybko akceptują zmiany, są w stanie dostosować się do nowych warunków bez żalu ani skarg wobec kogokolwiek. Był dzieckiem jak każde inne, też pragnął odkrywać świat, dowiadywać się nowych rzeczy, bawić się z rówieśnikami. Coś jednak było nie tak, coś go odróżniało. Nie widział. Z biegiem lat coraz bardziej zaczął odczuwać tę różnicę.

Największy kryzys pojawił się, gdy Paweł był nastolatkiem.

Szybko okazało się, że wielu czynności nie może wykonywać samodzielnie. Musiał prosić innych o pomoc, ale pomoc nie zawsze nadchodziła, a on tak często spotykał się z brakiem empatii i zrozumienia. Pojął smutną prawdę o swoich rówieśnikach: nie akceptują odmienności, nie lubią, gdy ktoś się wyróżnia, przez co bywają naprawdę okrutni. Ich nieczułość dotknęła również Pawła. Obrzucanie go kredą, podkładanie mu nogi i uciekanie, patrząc jak się przewraca stało się normalnością. Te przykre doświadczenia odcisnęły na nim tak duże piętno, że wbrew wszystkiemu, zaczął powoli uodparniać się na szykany.

Kryzys młodzieńczy był jednym z najtrudniejszych w jego życiu.

Nie mógł jeździć samochodem, wyruszyć samodzielnie na wycieczkę w góry, poruszał się przy pomocy białej laski, był całkowicie zależny od innych. A jego wręcz rozpierała energia. Chciał podróżować, odkrywać świat, wyrzucić białą laskę i poruszać się bez niej. Dlaczego właśnie jemu się to przytrafiło? Czym sobie zasłużył na tak bolesną karę? Ludzie wokół cieszą się życiem, a on z bezsilności płacze w ukryciu, wiedząc, że jego życie nigdy się nie zmieni. Nigdy nie zobaczy tego, co jego rówieśnicy, żadnego z kolorów tęczy, słonecznych błysków za oknem, śniegu zimą.

W głowie Pawła zrodziła się jednak myśl –

nie będzie już dłużej powielał stereotypów, pokaże światu, że można realizować pasje, spełniać marzenia, nawet jeśli jest się osobą niewidomą. Swoje frustracje i negatywne emocje przekuwał na motywację do treningów, dzięki temu pokochał sport. Regularnie trenuje karate, ju-jitsu, jeździ na rowerze, biega. Ukończył dwie filologie i obecnie posługuje się płynnie językami: angielskim, francuskim, hiszpańskim. Zwiedził ponad 20 krajów, w tym odbył podróż po Andach… tandemem. 

Skoczył także ze spadochronem.

Obecnie pracuje w Centrum Nauki i Zmysłów WOMAI, gdzie na wystawie „W stronę ciemności” pokazuje zwiedzającym świat, w którym na co dzień funkcjonuje.
 
Udało mu się zerwać z dawnymi cechami, z osoby słabej, pełnej kompleksów z powodu swojej niepełnosprawności stał się silnym i pewnym siebie mężczyzną. Nazwanie go inspiracją urągałoby jego osiągnięciom, to zdecydowanie za mało. Przyjdź do WOMAI chociażby po to, żeby uścisnąć mu dłoń.
 

Autor – Małgorzata Lebica | Fotograf – Jakub Przewoźnik

pl_PLPolski